środa, 9 kwietnia 2014

Gorączka wyborcza

Zanim dziś wszystko przycichło przed jutrzejszymi wyborami w Delhi, wczoraj kampania wyborcza w stolicy osiągnęła apogeum. Udało się wieć bez specjalnych poszukiwań załapać na dwa marsze wyborcze – Kongresu Narodowego i Partii Zwykłego Człowieka (AAP). Jak to w Indiach – musiało być głośno, musiało być wybuchowo, kolorowo i pełno kwiatów. Nie ma przesady w tym, że kampania jest dla wielu kolejną okazją do zabawy i festiwalu. Trzeba być zauważonym i trzeba się wyróżniać. Nieźli w tym byli zwłaszcza aktywiści najmłodszej partii AAP. W dzikim tłumie kręcą się też różni dziwacy. Jeden poczuł tak nagłą potrzebę zadzwonienia do kogoś z mojego telefonu, że złapałem jego rękę w ostatniej chwili w mojej kieszeni...

Finał kampanii zbiegł się w czasie z ostatnim dniem festiwalu religijnego Navratri, więc pod wieczór miejsce polityków dość płynnie zajęli bogowie objeżdżający miasto na ruchomych platformach.  W jednym pochodzie na cześć bogini Kali można było okazać swoje oddanie przebijając sobie usta długim szpikulcem. I chyba tylko bogini Kali zawdzięczam, że chłopaki w końcu mnie wypuścili bez poddawania rytuałowi. Szalony dzień!



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz