niedziela, 28 kwietnia 2013

Indyjskie wesele

Udało nam się w końcu zobaczyć tradycyjne indyjskie wesele. Zostaliśmy zaproszeni do Allahabadu na ślub naszego znajomego - młodego naukowca mieszkającego w Delhi. Małżeństwo jak większość w Indiach aranżowane przez rodziny. Państwo młodzi zostali dobrani pod względem: pochodzenia z odpowiedniej kasty, wykształcenia (oboje z doktoratem), statusu społecznego, astrologicznym! (bardzo istotne). No i poza tym dobry chłopak był na wydaniu i dobra dziewczyna również. Rodziny spotykały się i dogadywały szczegóły a przyszli małżonkowie spotkali się około 5 razy i uznali.... że chcą razem zacząć nowe życie i ich rodziny dokonały dobrego wyboru.

Nie wiedzielismy do końca czego się spodziewać, jak ubrać i zachować a wcześniejsze "dochodzenie" wśród znajomych nie w pełni się sprawdziło:-)
W końcu w różnych częściach Indii tradycje są inne.
Uczestniczyliśmy tylko jedną noc w zaślubinach, które trwają kilka dni - a to i tak uproszczona wersja dostosowana do współczesnych czasów. Wielość rytuałów i poszczególne etapy zastały skrócone np. czas kiedy oboje nie wychodzą z domów nasmarowani kurkumą - na znak oczyszczenia przed ślubem. Jako goście Pana Młodego zaczęliśmy wieczór od pochodu jego rodziny i znajomych wśród latarni niesionych oraz ciągniętych przy mocnych rytmach muzyki ze specjalnego wozu pomieszanych z orkiestrą. Goście tańczyli po drodze a w upalną noc wymaga to nie lada kondycji. Pochód zmierzał do miejsca w którym miała odbyć się seria rytuałów, wesele - nie przypominające w niczym zachodniego. Nie byliśmy też w stanie przewidzieć co będzie się działo za chwilę:-)



 Po długich etapach spędzonych w osobnych grupach gości, specjalnej pudży odprawionej nad przyszłym małżonkiem, Pan Młody i Panna Młoda spotkali się na scenie gdzie wymienili się wieńcami kwiatów. Następnie wszyscy robili sobie z nimi zdjęcia co trwało trochę wziąwszy pod uwagę ilość zaproszonych. Po czym udali się na kolację a my posadzeni zostaliśmy z Parą Młodą przy stole i dobrze pilnowani żeby niczego nam na talerzu nie brakowało:-) Właściwie wkrótce potem część gości pożegnała się i wyszła więc myśleliśmy że uroczystość i zabawa dobiegają końca. O jak bardzo się myliliśmy:-) Udaliśmy się na przerwę z dozwoloną drzemką, przebraniem się itp. Znowu towarzyszyliśmy Panu Młodemu, który zmienił strój na lżejszy i powróciliśmy na miejsce weselne wiedząc że będzie jeszcze jakiś rytuał z ogniem. Nie wiedzieliśmy tylko że będzie on trwał... kilka godzin i że to najważniejsza część zaślubin i dla nas też najciekawsza.





 Przy recytowanych przez bramina słowach Upaniszady wzywającego planety, bogów i wszelkie siły dla dobra pary odbywały się złożone rytuały w otoczeniu rodzin. Przekazywanie symboliczne Panny Młodej z jednej rodziny do drugiej było bardzo wzruszające. Ojciec podtrzymywał jej rękę, którą trzymał Pan Młody, mama wspierała. Najstarszy brat polewał wodą muszlę położoną w dłoniach Pary Młodej. Jak się dowiedzieliśmy nigdy później wg tradycji brat nie może dotknąć siostry.
Członkowie rodzin, którzy wcześniej pościli aby się przygotować do tego, obmyli stopy Młodej Parze. Było też chodzenie siedem razy wokół ognia i wiele innych czynności przy użyciu olejków, kadzideł, pożywienia, pieniędzy. Niemal każdy z krewnych miał swoją rolę i to ich wsparcie było wspaniałe.

Około 4 nad ranem - podobno szczęśliwej godzinie zakończyła się uroczystość i żona miała udać się już do domu męża po raz pierwszy.
Następnego dnia spotkaliśmy świeżo- poślubionego uśmiechniętego choć zmęczonego po kilku dniach tak intensywnych. Zapytaliśmy jak się czuje czy jest szczęśliwy? Był bardzo zadowolony, spokojny i mówił nam jak bardzo chwali sobie tę tradycję. Wymienił nam też wiele zalet aranżowanego małżeństwa, które jak twierdzi jest absolutnie w zgodzie z wolą młodych i jest tak pomyślane żeby szczęśliwie weszli na nową drogę.
Nie mogłam tylko wydobyć z niego czy jest podekscytowany tą zmianą w życiu. Myślę że w tej tradycji nie tak ważne są emocje co bardziej racjonalne nastawienie i poczucie że to dobry czas, dobra osoba wybrana przez wspierającą rodzinę.

Młodzi małżonkowie zamieszkają sami w Delhi, gdzie rozwijać będą swoją naukową karierę a nie tradycyjnie z rodziną męża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz