środa, 12 lutego 2014

Złote Pola Kolar

Jakieś 140 lat zanim my trafiliśmy do Koral Gold Fields na północnym krańcu stanu Tamilnadu, dotarł tam niejaki Michael Lavalle, irlandzki żołnierz, powracający z wojny z Maorysami z Nowej Zelandii. Przyciągnęła go żądza złota i legenda miejsca, które wysyłało szlachetny kruszec  już do starożytnego Rzymu i miast Cywilizacji Doliny Indusu, średniowiecznego imperium Vijayanagary i muzułmańskiego władcy Mysoru. Teraz, uzyskawszy pozwolenie od lokalnego rządu, Lavalle zastąpił tradycyjną metodę wydobycia odkrywkowego przez kopalnię głębinową i zbudował pierwszy szyb.


Okazało się, że głęboko pod ziemią istotnie kryją się duże złoża. Lavalle stał się bogatym człowiekiem, chociaż sam szybko odsprzedał swoją koncesję. W regionie zaczęła się gorączka złota przyciągająca nowych brytyjskich inwestorów, inżynierów i awanturników, jak również rzesze niewykwalifikowanych pracowników z południowych Indii.
   


Wkrótce Brytyjczycy przejęli całkowicie wydobycie złota i stworzyli sobie tutaj „małą Anglię” – z charakterystycznymi willami, kościółkami, klubem towarzyskim a nawet polem do golfa. Zaczął się też okres świetności miasta. KGF- jak w skrócie jest nazywane to miejsce – było trzecim miastem w Indiach, do którego doprowadzono prąd, po Darjeeling i Kalkucie. Szybko też zbudowano tu kolej, aby ułatwić wywóz drogocennego kruszcu i dowozić niezbędne materiały do kopalń. Pod koniec XIX wieku KGF zasłynęło też najgłębszym w Azji i trzecim najgłębszym szybem w kopalni na świecie.























Złoto z KGF stanowiło ważne źródło dochodu Imperium Brytyjskiego i odegrało istotną rolę w finansowaniu wysiłku wojennego Wielkiej Brytanii w trakcie drugiej wojny światowej. Po wojnie i odzyskaniu niepodległości przez Indie, kopalnie przejęło młode państwo a wydobycie powierzono przedsiębiorstwu państwowemu Bharat Gold Mines Limited. Przez kilka dekad KGF było ważnym źródłem złota dla zakochanych w biżuterii Indusów. W sumie z tego miejsca wydobyto aż 1000 ton złota. Miało to także swą cenę. Przez pierwszy wiek istnienia kopalń pod ziemią zginęło ponad 6000 górników. Co ciekawe, podobne niebezpieczeństwa pracy pod ziemią, niezależnie od kraju, powodują potrzebę szukania opieki w siłach wyższych. Patronką okolicznych górników została Święta Maria Matka od Kopalń (choć nie św. Barbara jak w Polsce).























Z biegiem lat jednak, z wnętrza ziemi wydobywano coraz mniej złota, a cały obszar coraz bardziej podupadał. Jak każdy piękny sen o bogactwie, tak też ten się skończył, kiedy kopalnie ostatecznie zamknięto w 2001 r. Podziemne korytarze i tunele ciągnące się głęboko pod ziemią na całym wielkim obszarze zostały zalane wodą, a infrastruktura naziemna – opuszczona. Następne imperium chyliło się ku upadkowi.


Większość mieszkańców, pozbawiona pracy musiała wyjechać, a z liczącej ponad 300 tysięcy mieszkańców okolicy KGF skurczył się do niecałych 100 tysięcy. Ci co zostali, musieli znaleźć sobie nowe zajęcie lub codziennie dojeżdżają do pracy do oddalonego o 100 km Bangalore. Ponoć niektórzy szukają jeszcze szczęścia, przegrzebując ręcznie hałdy szlamu powstałego przez dekady z wypłukiwania złota. A że wiele składników chemicznych używanych do tego procesu było trujących, przypłacają to zdrowiem lub życiem. Niektórzy żyją tylko nadzieją, że kopalnie znowu zostaną otwarte.

Miejsce jest faktycznie dość niezwykłe i nierealne. Wygląda jakby ludzie wyszli dopiero kilka dni wcześniej i często nie zdążyli nawet zamknąć drzwi. Na dość sporym obszarze płaskowyżu porozrzucane są stare brytyjskie bungalowy i wille, małe kościółki jakby żywcem przeniesione z hrabstwa Yorkshire i zardzewiałe szyby zuchwale drapiące błękitne niebo. Zamknięte szkoły, biura i magazyny, niszczejące po cichu i dostojnie, pokazują, że najlepsze lata już minęły. Tak dziwna dla Indii pustka i przestrzeń zapewnia nie tylko wyprawę w czasie ale i w przestrzeni. Wystarczy jednak pojechać kilkaset metrów dalej, poza niewidoczną granicę dawnej kopalni, aby znowu wpaść w gorące i duszne objęcia współczesnych Indii.




Zamknięte kopalnie nie przypominają jednak postindustrialnego Śląska a raczej krajobraz po rozwiązanych PGRach polskiej wsi. Przejeżdżające w oddali dzieci na rowerach, kobieta zamiatająca przed jednym z domów, tłum zbierający się pod wieczór przy prowizorycznym ołtarzyku Ganesza wskazują, że jednak miejsce nie zostało całkiem opuszczone. Część dawnych pracowników zamieszkała w porzuconych budynkach czekając na ponowny zwrot historii. Wydaje się, że mogą mieć rację. W zeszłym roku rząd Indii zapowiedział, że kopalnie złota ponownie zostaną otwarte. Może wiec to wszystko znowu odżyje...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz