wtorek, 13 listopada 2012

Święto świateł - Happy Diwali

Mówi się, że dawno temu, 20 dni po pokonaniu demona Rawany i uratowaniu swej żony Sity (święto Dushera) bóg Rama wracał ze Sri Lanki do swojego królestwa w Indiach. Wydaje się, że już wtedy w Indiach zdarzały się blackouty, bo w całym kraju nie było światła i Rama musiał szukać drogi do domu w ciemnościach. Uradowani mieszkańcy, żeby oświetlić mu drogę powrotną zapalali przed domami lampki oliwne. Tak zaczęło się Diwali - radosne święto świateł. Zapalając światła przed domami ludzie witają pogromcę zła -Ramę i zapewniają sobie pomyślność i dobrobyt.

Dziś Diwali to jedno z najważniejszych świąt hinduskich w północnych Indiach. Najbardziej przypomina z zewnątrz połączenie naszego Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Ludzi ogrania przedświąteczny szał zakupów, wszyscy przystrajają swoje domy kolorowymi światełkami, spotykają z rodziną i znajomymi na świątecznej kolacji, wymieniają prezentami aby zakończyć wieczór szalonym pokazem sztucznych ogni, który trwa przez kilka godzin. Właśnie jesteśmy chyba w połowie - zewsząd wybuchają petardy i kanonady fajerwerków. Siedzimy na tarasie jak na linii frontu, nie wiadomo skąd padnie strzał, powietrze wypełnia coraz gęściej dym, nic nie słychać. A oni dalej strzelają. Nasz sąsiad oczywiście twierdzi, że dziś to już może 5% tego co działo się tu jeszcze kilka lat temu. Nie wiemy czy to prawda, ale jedno jest pewne - tej nocy całe Indie puszczą z dymem grube miliony.

 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz