Nie ma jednej opowieści o Indiach, bo nie ma jednych Indii. Tak jak w buddyjskiej historii o ślepcach i słoniu, w zależności od tego z którą częścią tego ogromnego kraju się zetkniesz, możesz dać o nim zupełnie inne świadectwo. Wszystkie będą równo prawdziwe, albo tak samo fałszywe. Tutaj znajdziesz naszą prawdziwo - fałszywą wersję Indii, widzianych przez pryzmat Delhi gdzie mieszkaliśmy prawie przez rok w 2012/2013. I gdzie czasem wracamy.
środa, 19 lutego 2014
środa, 12 lutego 2014
Złote Pola Kolar
Jakieś 140 lat zanim my trafiliśmy do Koral Gold Fields na
północnym krańcu stanu Tamilnadu, dotarł tam niejaki Michael Lavalle, irlandzki
żołnierz, powracający z wojny z Maorysami z Nowej Zelandii. Przyciągnęła go
żądza złota i legenda miejsca, które wysyłało szlachetny kruszec już do starożytnego Rzymu i miast Cywilizacji
Doliny Indusu, średniowiecznego imperium Vijayanagary i muzułmańskiego władcy
Mysoru. Teraz, uzyskawszy pozwolenie od lokalnego rządu, Lavalle zastąpił
tradycyjną metodę wydobycia odkrywkowego przez kopalnię głębinową i zbudował
pierwszy szyb.
Okazało się, że głęboko pod ziemią istotnie kryją się duże złoża. Lavalle stał się bogatym człowiekiem, chociaż sam szybko odsprzedał swoją
koncesję. W regionie zaczęła się gorączka złota przyciągająca nowych brytyjskich
inwestorów, inżynierów i awanturników, jak również rzesze niewykwalifikowanych
pracowników z południowych Indii.
Wkrótce Brytyjczycy przejęli całkowicie wydobycie złota i
stworzyli sobie tutaj „małą Anglię” – z charakterystycznymi willami, kościółkami,
klubem towarzyskim a nawet polem do golfa. Zaczął się też okres świetności
miasta. KGF- jak w skrócie jest nazywane to miejsce – było trzecim miastem w
Indiach, do którego doprowadzono prąd, po Darjeeling i Kalkucie. Szybko też
zbudowano tu kolej, aby ułatwić wywóz drogocennego kruszcu i dowozić niezbędne
materiały do kopalń. Pod koniec XIX wieku KGF zasłynęło też najgłębszym w Azji
i trzecim najgłębszym szybem w kopalni na świecie.
Złoto z KGF stanowiło ważne źródło dochodu Imperium Brytyjskiego
i odegrało istotną rolę w finansowaniu wysiłku wojennego Wielkiej Brytanii w
trakcie drugiej wojny światowej. Po wojnie i odzyskaniu niepodległości przez
Indie, kopalnie przejęło młode państwo a wydobycie powierzono przedsiębiorstwu
państwowemu Bharat Gold Mines Limited. Przez kilka dekad KGF było ważnym źródłem
złota dla zakochanych w biżuterii Indusów. W sumie z tego miejsca wydobyto aż
1000 ton złota. Miało to także swą cenę. Przez pierwszy wiek istnienia kopalń
pod ziemią zginęło ponad 6000 górników. Co ciekawe, podobne niebezpieczeństwa pracy pod ziemią,
niezależnie od kraju, powodują potrzebę szukania opieki w siłach wyższych. Patronką okolicznych
górników została Święta Maria Matka od Kopalń (choć nie św. Barbara jak w
Polsce).
Z biegiem lat jednak, z wnętrza ziemi wydobywano coraz mniej
złota, a cały obszar coraz bardziej podupadał. Jak każdy piękny sen o bogactwie,
tak też ten się skończył, kiedy kopalnie ostatecznie zamknięto w 2001 r.
Podziemne korytarze i tunele ciągnące się głęboko pod ziemią na całym wielkim
obszarze zostały zalane wodą, a infrastruktura naziemna – opuszczona. Następne
imperium chyliło się ku upadkowi.
Większość mieszkańców, pozbawiona pracy musiała wyjechać, a
z liczącej ponad 300 tysięcy mieszkańców okolicy KGF skurczył się do niecałych
100 tysięcy. Ci co zostali, musieli znaleźć sobie nowe zajęcie lub codziennie
dojeżdżają do pracy do oddalonego o 100 km Bangalore. Ponoć niektórzy szukają
jeszcze szczęścia, przegrzebując ręcznie hałdy szlamu powstałego przez dekady z
wypłukiwania złota. A że wiele składników chemicznych używanych do tego procesu
było trujących, przypłacają to zdrowiem lub życiem. Niektórzy żyją tylko
nadzieją, że kopalnie znowu zostaną otwarte.
Miejsce jest faktycznie dość niezwykłe i nierealne. Wygląda
jakby ludzie wyszli dopiero kilka dni wcześniej i często nie zdążyli nawet zamknąć
drzwi. Na dość sporym obszarze płaskowyżu porozrzucane są stare brytyjskie
bungalowy i wille, małe kościółki jakby żywcem przeniesione z hrabstwa
Yorkshire i zardzewiałe szyby zuchwale drapiące błękitne niebo. Zamknięte
szkoły, biura i magazyny, niszczejące po cichu i dostojnie, pokazują, że
najlepsze lata już minęły. Tak dziwna dla Indii pustka i przestrzeń zapewnia
nie tylko wyprawę w czasie ale i w przestrzeni. Wystarczy jednak pojechać
kilkaset metrów dalej, poza niewidoczną granicę dawnej kopalni, aby znowu wpaść
w gorące i duszne objęcia współczesnych Indii.
Zamknięte kopalnie nie przypominają jednak postindustrialnego
Śląska a raczej krajobraz po rozwiązanych PGRach polskiej wsi. Przejeżdżające w
oddali dzieci na rowerach, kobieta zamiatająca przed jednym z domów, tłum zbierający
się pod wieczór przy prowizorycznym ołtarzyku Ganesza wskazują, że jednak
miejsce nie zostało całkiem opuszczone. Część dawnych pracowników zamieszkała w
porzuconych budynkach czekając na ponowny zwrot historii. Wydaje się, że mogą mieć
rację. W zeszłym roku rząd Indii zapowiedział, że kopalnie złota ponownie
zostaną otwarte. Może wiec to wszystko znowu odżyje...
Subskrybuj:
Posty (Atom)