czwartek, 10 kwietnia 2014

Głosowanie

Po tygodniach zaciętej kampani,  dziś w końcu w Delhi odbyło się głosowanie w ramach trzeciej rundy wyborów parlamentarnych. Z tej okazji mieszkańcy dostali dzień wolny od pracy, więc miasto było praktycznie zamknięte i niespotykanie ciche aż do końca głosowania o 18.00. Frekwencja osiągnęła ponad 64%, znacząco lepiej niż 52% pięć lat temu. Wyniki będą znane dopiero, razem z tymi dla całego kraju 16 maja. Oczywiście aktywiści z wszystkich partii z jakimi rozmawiałem byli przekonani o swoim zwycięstwie. Niestety policja, która strzegła setek lokali wyborczych nie pozwalała obcokrajowcom wejść do środka i często zabraniali robić zdjęcia, przez co zabawa byłą nieco gorsza. Ale ogólnie wyglądało to dość ciekawie a wielu wyborców traktuje ten moment całkiem poważnie.

Wszystkie gazety dziś z instrukcją wyborczą 

Jeden z lokalnych lokali wyborczych

Lista kandydatów z charakterystycznymi symbolami partii politycznych

Jeden z wyborców w Chandni Chowk z dowodem uprawniającym do głosowania

Jeden z lokali wyborczych w Chandni Chowk

Chandni Chowk to w większoci muzułmański okręg wyborczy

Indysjkie media cały dzień w akcji

Mały ślad niezmywlnego tuszu na palcu wskazujcym to wyraźny znak spełnionego obowiązku

Aktywiści poszczególnych partii przeprowadzają swoje obliczenia głosów wyborców

Zwolennicy Partii Zwykłego Człowieka w Lajpat Nagar

środa, 9 kwietnia 2014

Gorączka wyborcza

Zanim dziś wszystko przycichło przed jutrzejszymi wyborami w Delhi, wczoraj kampania wyborcza w stolicy osiągnęła apogeum. Udało się wieć bez specjalnych poszukiwań załapać na dwa marsze wyborcze – Kongresu Narodowego i Partii Zwykłego Człowieka (AAP). Jak to w Indiach – musiało być głośno, musiało być wybuchowo, kolorowo i pełno kwiatów. Nie ma przesady w tym, że kampania jest dla wielu kolejną okazją do zabawy i festiwalu. Trzeba być zauważonym i trzeba się wyróżniać. Nieźli w tym byli zwłaszcza aktywiści najmłodszej partii AAP. W dzikim tłumie kręcą się też różni dziwacy. Jeden poczuł tak nagłą potrzebę zadzwonienia do kogoś z mojego telefonu, że złapałem jego rękę w ostatniej chwili w mojej kieszeni...

Finał kampanii zbiegł się w czasie z ostatnim dniem festiwalu religijnego Navratri, więc pod wieczór miejsce polityków dość płynnie zajęli bogowie objeżdżający miasto na ruchomych platformach.  W jednym pochodzie na cześć bogini Kali można było okazać swoje oddanie przebijając sobie usta długim szpikulcem. I chyba tylko bogini Kali zawdzięczam, że chłopaki w końcu mnie wypuścili bez poddawania rytuałowi. Szalony dzień!



















niedziela, 6 kwietnia 2014

Holy Banaras

Banaras (Varanasi, Kashi) – to najświętsze miasto w Indiach i jedno z najstarszych nieprzerwanie zamieszkanych na świecie – miasto świateł i eliksiru nieśmiertelności, siedziba Shivy i miejsce, gdzie pobożni hindusi przyjeżdżają umrzeć, aby przerwać cykl wcieleń i osiągnąć nirvanę. Najbardziej hinduskie i prawdziwie muzułmańskie; dynamiczne i zatrzymane w czasie; czyste i ohydnie zbrukane; spokojne i pulsujące chaosem. Fascynujące. Od niepokojącego wiodku płonących stosów i przerażajacego spotkania z bykiem na wąskiej klaustrofobicznej uliczce, do przestrzni Gangesu i pustki po drugiej stronie. 
Po długiej przerwie, pojechałem tam po raz trzeci i nadal pozostaje dla mnie najbardziej niezwykłym miejscem w Indiach.

Święta rzeka Ganga przyciąga do Banaras pielgrzymów z całych Indii

Kąpiel w Gangesie zmywa grzechy i pomaga spełnić życzenia

Wieczorny ceremoniał arthi - Ganga puja - na brzegu Gangesu

Wierni oddają cześć świętej rzece

Ghaty - zejscia do rzeki - nocą

Okazuje się, że Banaras jest też silnym ośrodkiem sufizmu - mistycyzmu muzułmańskiego

Koncert qawalli - sufich - przy jednej ze świątyń w Banaras

Adepci jogi z pobliskiego aśramu o świcie

Poranna kąpiel w Gangesie

Podróż łodzią wzdłuż miasta o wschodzie słońca- bezcenne

Przy głównym ghacie - Dasashwamedh Ghat

Varanasi

Poranne kąpiele

Grupa pielgrzymów z południa Indii na specjalnej ceremonii

Meczet Aurangzeba górujący nad miastem

Widok Banaras z góry (z meczetu)

Niebezpieczna wymijanka na uliczce

Varanasi ma chyba najwyższy współczynnik świętych krów na jednego człowieka

środa, 2 kwietnia 2014

Taniec demokracji

W przyszłym tygodniu rozpoczyna się największe ćwiczenie demokratyczne świata. W poniedziałek, 7 kwietnia pierwsi spośród 814 milionów Indusów uprawnonych do głosowania ruszą do urn żeby wybrać 543 przedstawicieli do niższej izby parlamentu Lok Sabha i zadecydować, kto będzie nimi rządził przez następne 5 lat. Tylko liczba młodych wyborców, którzy mogą zagłosować po raz pierwszy przekracza 120 milionów. Dla porównania, druga największa demokracja – USA – ma nieco ponad 300 milionów obywateli i pewnie nieco ponad 200 milionów wyborców. Wybory do Parlamentu Europejskiego, przewidziane na 25 maja, obejmują tylko nieco ponad 500 milionów osób.

Zorganizowanie prawidłowego głosowania dla takiej masy ludzi jest samo w sobie nie lada wyzwaniem. Dlatego wybory w Indiach potrwają ponad miesiąc  i odbędą się w 9 turach w różnych częściach kraju. Ostatni dzień głosowania przypada 12 maja, a ostateczne wyniki będą znane cztery dni później. Przygotowanych jest około 930,000 lokali wyborczych i 1,8 miliona elektronicznych urządzeń do głosowania (EVS) wykorzystywanych w Indiach zamiast tradycyjnej papierowej karty do głosowania. Organizacja wyborów ma kosztować około 35 miliardów rupii (ok. 600 mln dolarów), a partie polityczne planują wydać na kampanie 5 miliardów dolarów.

Nie dziwi więc, że kraj ogarnęła gorączka wyborcza. Wszystkie programy telewizyjne i gazety skupiaja się tylko na tym temacie oferując oddzielne cykle pod specjalnymi tytułami: „Festiwal demokracji”, „Taniec demokracji”, „Głos miliarda” itp. Politycy przemierzają kraj na kolejne wiece wyborcze, a tysiące aktywistów i wolontariuszy rozgłasza przesłanie swoich przywódców na lokalnych spotkaniach z wyborcami.  Organizacje pozarządowe organizują koncerty, akcje i kampanie mające przekonać Indusów, że ich głos ma znaczenie.

Sama jakość kampanii wyborczej nie rózni się zbytnio od tej znanej w Polsce. Politycy koncentrują się raczej na wymianie personalnych ciosów, obrzucaniu błotem, rzucaniu ogólnych haseł, a nie tłumaczeniu własnych programów. Kongres Narodowy straszy powrotem do religijnych pogromów jeśli władze przejmie nacjonalistyczna BJP. BJP obwinia z kolei Kongres o wpędzenie Indii w kryzys gospodarczy. Partia Zwykłego Czlowieka, AAP, oskarża i Kongres i BJP o korupcję i promowanie „kapitalizmu kolesi”. Inne partie zarzucaja AAP brak doświadcznia i tani populizm.


To mają być przełomowe wybory, ale bardzo trudno przewidzieć jakie przyniosą wyniki. Na razie na czele wyścigu do fotelu Premiera Indii prowadzi Narendra Modi, premier stanu Gujarat i lider BJP, ale do 12 maja dużo się może jeszcze wydarzyć. Zresztą w kraju tak ogromnym i zróżnicownym jak Indie rzadko kiedy prognozy wyborcze się sprawdzały i zawsze możliwa jest jakaś niespodzianka. Jedno jest pewne: to będą nie tylko największe, ale i najciekawsze wybory w historii. 
akcja promująca udział w wyborach



lokalny wiec Aam Admi Party - Parti Zwykłego Człowieka

zwolennik AAP


Prawdopodobnie następny premier Indii - Narendra Modi - patrzy z większości przystanków autobusowych