Delhi na pewno nie przypomina Pekinu - nowoczesnego molocha pełnego wieżowców, błyskających reklam i wielopoziomowych autostrad. Nie przypomina też Nowego Jorku czy Londynu. Jeżdżąc po południowej części Delhi czasem naprawdę trudno pojąć gdzie podziało się kilkanaście milionów mieszkańców. Delhi jest zielone, rozłożyste i niskie. Drzewa rzucają przyjemny cień na szerokie ulice, pasy zieleni i zabytki przeplatają tkankę miasta. Wiele tutejszych parków daje przyjemne schronienie przed codziennym chaosem, upałem i tłumem. W parkach ukrywają się pozostałości dawnej stolicy imperium Mogołów i zakochane pary. To dobre miejsca na wieczorne spotkania, grę w krykieta, jogging i zwykłe wylegiwanie się.
Nie ma jednej opowieści o Indiach, bo nie ma jednych Indii. Tak jak w buddyjskiej historii o ślepcach i słoniu, w zależności od tego z którą częścią tego ogromnego kraju się zetkniesz, możesz dać o nim zupełnie inne świadectwo. Wszystkie będą równo prawdziwe, albo tak samo fałszywe. Tutaj znajdziesz naszą prawdziwo - fałszywą wersję Indii, widzianych przez pryzmat Delhi gdzie mieszkaliśmy prawie przez rok w 2012/2013. I gdzie czasem wracamy.
niedziela, 30 września 2012
Miasto ogrodów
Delhi na pewno nie przypomina Pekinu - nowoczesnego molocha pełnego wieżowców, błyskających reklam i wielopoziomowych autostrad. Nie przypomina też Nowego Jorku czy Londynu. Jeżdżąc po południowej części Delhi czasem naprawdę trudno pojąć gdzie podziało się kilkanaście milionów mieszkańców. Delhi jest zielone, rozłożyste i niskie. Drzewa rzucają przyjemny cień na szerokie ulice, pasy zieleni i zabytki przeplatają tkankę miasta. Wiele tutejszych parków daje przyjemne schronienie przed codziennym chaosem, upałem i tłumem. W parkach ukrywają się pozostałości dawnej stolicy imperium Mogołów i zakochane pary. To dobre miejsca na wieczorne spotkania, grę w krykieta, jogging i zwykłe wylegiwanie się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pięknie!
OdpowiedzUsuń